Harry Potter i kamień filozoficzny - porównanie filmu i książki



Tytuł oryginalny: Harry Potter and Sorcerer's Stone
Reżyser: Chris Columbus
Scenariusz: Steve Kloves
Muzyka: John Williams
Obsada: Daniel Radcliffe jako Harry Potter
Rupert Grint jako Ron Weasley 
Emma Watson jako Hermiona Granger
Data premiery: Świat: 4 listopada 2001, Polska: 18 stycznia 2002
 
Po śmierci rodziców Harry trafia pod opiekę swojej ciotki, która traktuje go jak ciężar. Jednak wszystko się zmienia, kiedy chłopiec dostaje tajemnicze listy, których niestety nie może przeczytać prze upór wujostwa. W końcu pojawia się Hagrid -gajowy Hogwartu, który uświadamia Harry'ego, że jest czarodziejem i już niedługo trafi do szkoły gdzie nauczy się wszystkiego.
  
Nikogo chyba nie dziwi, że po tak ogromnym sukcesie jaki odniosła książka opowiadająca przygody młodego czarodzieja Harry'ego Pottera została wydana ekranizacja, która moim zdaniem świetnie odwzorowuje treść książki. Oczywiście niektóre wątki musiały zostać pominięte, ale wydaje mi się, że są to te bardzo mało znaczące, które zbyt wiele nie wnoszą do treści. Czytałam opinie, w których niejedni mieli pretensje o to, że film jest zbyt długi. To fakt, że seans trzeba poświęcić odrobinę więcej czasu, ale myślę, że w ogóle nie czuć upływającego czasu. Poza tym wierni fani Harry'ego Pottera są bardziej zadowoleni z długiego filmu, który lepiej nawiązuje do książki, niż takiego, którego treść znacznie odbiega od pierwowzoru. 

Oczywiście muszę wspomnieć o niesamowitym klimacie. W ogóle nie miałam wrażenia, że coś jest naciągane i choć doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że magia nie istnieje, to w czasie około 2 godzin całkowicie o tym zapomniałam, a jest to między innymi zasługa muzyki, która idealnie wkomponowuje się w całość, a przede wszystkim efekty specjalne. 13 lat później nie jest wielkim trudem nakręcenie takiego filmu, ale myślę, że wcześniej było to o bardziej skomplikowane, a mimo to wykonane z ogromną dokładnością. 
Najbardziej zaimponował mi sam budynek Hogwartu. Czytając książkę dokładnie w ten sposób wyobrażałam sobie Szkołę Czarodziejstwa i Magii. 

Jeśli chodzi o grę aktorów to nie mam większych zastrzeżeń. Niestety muszę doczepić się do głównego bohatera, który w książce wydawał mi się bardziej dynamiczny i zapadający w pamięć. Natomiast tutaj, przez Daniela Radcliffe'a, stał się jedynie miłym lecz odrobinę mdłym chłopcem. Wyjątkowo irytowało mnie to, że w czasie zagrożenia, czy też sytuacji, z której chciał jak najszybciej, cały czas uparcie utrzymywał taki sam wyraz twarzy, który miał ukazywać przerażenie, ale niestety nieudolnie.
Na łopatki położył mnie Ron. Jego zabójcze miny i kwestie sprawiały, że nie potrafiłam powstrzymać szerokiego uśmiechu na twarzy. Przez to wzbudził we mnie jeszcze większą sympatię niż w książce.
Odtwórczyni roli Hermiony również bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Jej opanowanie i samodyscyplina jest na prawdę godna podziwu. 

Ogólnie mówiąc widać, że nad filmem pracowało wielu bardzo rzetelnych i dokładnych ludzi, ponieważ został on wykonany w genialny sposób. Największym plusem jest oczywiście wierne odwzorowanie książki, ale również to, że mimo upływu lat film nie wydaje się przestarzały, ale robi wrażenie. 

Ogólna ocena: 9/10

Ciekawostki:

  • Reżyserem pierwszej części miał być Steven Spielberg, jednak zrezygnował, gdyż nie mógł dojść do porozumienia z J.K. Rowling (chodziło o zaangażowanie do filmu tylko brytyjskich aktorów). - Polecam film w wersji oryginalnej bez dubblingu. Dzięki temu jeszcze lepiej można poczuć ten magiczny klimat i usłyszeć niesamowity brytyjski akcent. Jestem ogromnie wdzięczna pani J.K Rowling za to, że tak walczyła o brytyjską obsadę.
  • Rosie O'Donnell oraz Robin Williams wyrazili chęć zagrania w filmie za darmo, jednak ich propozycja została odrzucona. 
  • Na początku filmu, kiedy Harry odwiedza ZOO, przygląda się wężowi, a ten puszcza mu oczko. Niestety, nie mogłoby się to zdarzyć, gdyż węże nie maja powiek. Pomyłka ta została również popełniona przez J. K. Rowling w książce.
  •  Sowy są z natury bardzo ciche w locie. Sowy w Harrym Potterze - zwłaszcza w scenie, w której setkami zbierają się przed domem Dursleyów na Privet Drive - są bardzo głośne. Za każdym razem, gdy się pojawiają - słychać głośne trzepotanie, które przypomina gołębie. 
 
 



Zobacz również:
http://recenzje-starlight.blogspot.com/2015/01/harry-potter-i-kamien-filozoficzny-jk.html http://recenzje-starlight.blogspot.com/2015/07/harry-potter-i-komnata-tajemnic-jk.html http://recenzje-starlight.blogspot.com/2014/05/igrzyska-smierci-suzanne-collins.html

_______________________________________
Hejka ;)
O ile sobie przypominam to post związany z filmem jak na razie pojawił się zaledwie raz. Dajcie znać, czy troszkę urozmaicenia wam się podoba i czy przy podobnych postach na coś szczególnego mam zwrócić uwagę.
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania, bo nic nie daje takiego kopa do pisania nowych recenzji ;D


4 komentarze :

  1. Posty o filmach są spoko, więc możesz od czasu do czasu taki robić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super post!
    Bardzo podobała mi się ta ekranizacja i jest według mnie naprawdę bardzo dobrze wykonana :)
    Niedługo chyba po raz kolejny zabiorę się za całą serię HP :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry'ego Pottera czytałam jeden jedyny raz w piątej klasie podstawówki (jakieś cztery lata temu), a film ostatnio dwa miesiące temu. I książka i jej ekranizacja na zawsze pozostaną w moim sercu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Należę do tej mniejszości, która nie trawi Harry'ego Pottera.

    OdpowiedzUsuń

Wyznania Bookholiczki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka